Start

W DRODZE DO MATKI

W tym roku po raz pierwszy uczestniczyłam w pieszej pielgrzymce. Chciałam spróbować swoich sił, ale już po pierwszym dniu stało się to dla mnie czymś o wiele ważniejszym.

          Zrozumiałam, że przejście ponad trzydziestu kilometrów dziennie w upale, z pęcherzami na stopach i z plecakiem pełnym wody jest możliwe tylko dzięki obecności Boga. A na pieszej pielgrzymce Chrystusa spotyka się na każdym kroku: na Mszy Świętej, w modlitwie, w śpiewie, w dobrym humorze, którego nie brakuje mimo bólu i zmęczenia. Spotkałam Boga w siostrach i braciach, którzy podawali wodę lub częstowali cukierkiem. W dobrych ludziach mijanych po drodze, którzy dzielili się tym co mieli: kompotem, obiadem, przyjmowali do domów aby się umyć, częstowali kolacją bądź choćby wspierali dobrym słowem. W tych ciężkich warunkach można się przekonać ile Boga mamy w swoich sercach. Czy kiedy padamy ze zmęczenia potrafimy zapytać innych jak się czują, czy nie potrzebują pomocy przy rozkładaniu namiotu. Na te kilka dni stajemy się rodziną. Grupą, która dzieli ten sam trud i którą łączy ten sam cel. Kiedy udało mi się dojść do Częstochowy, oprócz ogromnej ulgi czułam przede wszystkim wdzięczność za możliwość uczestnictwa w pielgrzymce i za siły i wytrwałość jaką Pan dał mi na tę drogę. To bardzo wzruszający moment, kiedy w końcu stajemy przed obliczem Jasnogórskiej Maryi, by oddać jej cześć i prosić o wstawiennictwo w przyniesionych intencjach.

          Chciałabym, aby piesza pielgrzymka stała się moją coroczną tradycją. Chciałabym na te kilka dni w roku oderwać się od codziennych spraw i obowiązków i w całości poświęcić ten czas tylko Bogu.                     Anita Kowalczyk