Każdego roku w naszej polskiej tradycji ostatnie dni października i pierwsze dni listopada naznaczone są szczególną zadumą nad ludzkim życiem i przemijaniem. Od pewnego czasu środowiska nieprzyjazne chrześcijaństwu próbują rozszarpać chrześcijański sposób przeżywania Uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego wprowadzając Halloween. Moda na udział w tym pogańskim sposobie przeżywania ważnych dla ludzi wierzących prawd wiary zaszczepiona została ze Stanów Zjednoczonych i o dziwo bardzo łagodnie i skutecznie przeniknęła do polskiej kultury, nie tylko przez telewizję i internet ale również przez szkolne podręczniki i zaplanowaną edukację dzieci i młodzieży. Mimo próśb i tłumaczeń Kościoła, wielu rodziców dało się oczarować Halloween i pozwolili swoim dzieciom na angażowanie się w przeżywanie tego święta. Nie przeszkadzał im fakt, że przed laty przynosząc dziecko do chrztu zobowiązywali się przed Bogiem do chrześcijańskiego wychowania swoich dzieci. Dziwi natomiast to, że z jednej strony - z miłością chronią swoje skarby przed różnego rodzaju niebezpieczeństwami, - a jednocześnie ze stoickim spokojem przyzwalają na niewinne wprowadzanie dzieci w świat upiorów, duchów i wiedźm.
Warto zatem postawić pytanie: dlaczego Kościół potępia Halloween skoro sam wprowadził wiele chrześcijańskich świąt w miejsce pogańskich obrzędów? Otóż Halloween godzi w podstawowe wartości chrześcijańskie: podważa szacunek do ludzkiego ciała po śmierci, ośmiesza śmierć jako najważniejsze wydarzenie, do którego każdy człowiek się przygotowuje, kpi z ludzkiej duszy i ukazuje życie pozagrobowe jako świat fantastyki i iluzji. Ponadto odziera młodych ludzi z wrażliwości na piękno, a oswaja z brzydotą i światem okultyzmu i spirytyzmu.
Chrześcijaństwo, które wierzy w zmartwychwstanie i uczy szacunku do ludzkiego ciała także po śmierci człowieka, nie może nie podkreślać niebezpieczeństwa jakie w życie duchowe chrześcijan wnosi praktyka Halloween.
Trzeba nam wiedzieć, że Halloween odwołuje się do zwyczajów celtyckich, w których ogromną rolę odgrywały czary i duchy. Wydająca się dzisiaj sympatyczną zabawa „cukierek albo psikus” w celtyckich czasach oznaczała oddanie krążącym po domach druidom znacznego majątku. Ci nie zadowalali się cukierkami, często brali wszystko, chętnie dziewice. Jeśli gospodarze nie byli chętni do dzielenia się tym, co mieli, pojawiały się „psikusy” polegające na gwałcie i śmierci. Zapalone w dyni światło było znakiem dla innych druidów. Oznaczało, że druidzi już tutaj byli i otrzymali, co chcieli, dlatego inni niech zostawią to domostwo w spokoju.
Wiedząc o tym, angażowanie się chrześcijanina w takie zwyczaje, które upamiętniają pogańskie ryty związane z magią, czarami, gwałtem i zabijaniem jest nieporozumieniem. Świadomy udział w tych zabawach jest grzechem, a patrząc ze strony życia duchowego jest też bramą, którą człowiek niewinnie otwiera dla Złego Ducha.
Warto też pomyśleć: czy chłód religijny jaki obserwujemy od pewnego czasu u młodzieży i dzieci, brak chęci do modlitwy i korzystania z sakramentów świętych, niewrażliwość na brzydotę, nie są czasami gorzkim owocem m. in. niewinnej zabawy Halloween? Jak mówią egzorcyści jest to bardzo prawdopodobne. Dlatego cieszy fakt, że coraz częściej jako alternatywę na Halloween organizuje się przy parafiach i w szkołach Bal Wszystkich Świętych. W tym roku po raz pierwszy taki bal odbył się w Szkole Podstawowej w Dwikozach. Oby ich było coraz więcej. To zadanie nie tylko dla kapłanów, rodziców i nauczycieli, ale dla wszystkich, którym zależy na tym, aby przyszłe pokolenia budowały swoje życie na chrześcijańskich wartościach.
Ks. Krzysztof Sibiga