17 stycznia liturgia Kościoła wspomina żyjącego na przełomie III i IV w. egipskiego mnicha, św. Antoniego Pustelnika, wielkiego propagatora życia monastycznego. Ponieważ św. Antoni jest jednym z Patronów naszej parafii, dlatego w tym dniu przeżywamy dzień odpustu.
Wczytując się w życiorys św. Antoniego, dostrzegamy w nim człowieka, który niezwykle radykalnie traktował słowa Ewangelii. Sprzedał cały swój majątek jaki odziedziczył po rodzicach, pieniądze rozdał ubogim, a sam zostawiając zgiełk świata udał się na pustynię gdzie poświęcił się modlitwie, pracy i dogłębnej lekturze Pisma Świętego. Pustynia stała się też dla niego miejscem duchowej walki z Szatanem i jego pokusami.
Styl jego życia i radykalne oddanie Bogu zachwycało wielu młodych mężczyzn, którzy zapragnęli żyć tak jak Antoni. Z czasem wokół pustelni św. Antoniego zaczęły powstawać pierwsze klasztory.
Życie tego mnicha może stać się inspiracją, by w centrum swojego życia radykalnie postawić Boga i Jego naukę. Ta myśl towarzyszyła kaznodziei odpustowemu, ks. Krzysztofowi Piekarskiemu, wikariuszowi parafii Góry Wysokie, który w czasie homilii przybliżał postać św. Antoniego i zachęcał do czerpania z przykładu życia św. Patrona. Cechy jakie charakteryzowały św. Antoniego m. in.: systematyczna modlitwa i lektura Pisma Świętego, walka ze złem, dystans do spraw materialnych, obrona wiary, oraz troska i odpowiedzialność za wspólnotę Kościoła, winny być obecne i widoczne w życiu każdego chrześcijanina.
Św. Antoni, Opacie i Pustelniku - wypraszaj nam radykalizm w wyznawaniu wiary.
ks. Krzysztof S.
Kazanie odpustowe ks. Krzysztofa Piekarskiego wygłoszone 17 stycznia 2017 w kościele w Dwikozach:
Odwiedzając stare kościoły lub muzea, gdzie nagromadzono wiele dzieł sztuki, często zastanawia mnie, co z przekazu artystów minionych wieków dociera do współczesnego obserwatora. Czy idea lub przesłanie, które towarzyszyło twórcy, jest dla nas jeszcze czytelne i wyraźne? Tym bardziej, że niewielu potrafi wyłapywać detale, zwracać uwagę na szczegóły, czytać między wierszami. Takim niezaprzeczalnie artystą, malującym obraz swego życia, dla wielu stanowił Święty Patron Parafii – św. Antoni.
Jego została przysłonięta przez imiennika, żyjącego prawie 1000 lat później, czyli św. Antoniego z Padwy, którego papież Leon XIII nazwał „świętym całego świata”. I rzeczywiście, trudno sobie wyobrazić takie miejsce na ziemi, gdzie nie byłoby poświęconych mu kościołów, kaplic, ołtarzy czy wizerunków. Dziś jednak wspominamy św. Antoniego Pustelnika, zwanego również Opatem lub Wielkim, to postać barwna i ważna w historii Kościoła.
Żył w Egipcie na przełomie III i IV wieku. Pochodził z zamożnej koptyjskiej rodziny. Po śmierci rodziców zastanawiał się - podobnie jak ewangeliczny bogaty młodzieniec - co zrobić ze swoim życiem. Pewnego dnia usłyszał słowa Ewangelii: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną" (Mt 19,21). Postąpił zgodnie z radą Jezusa.
Rozdał majątek ubogim i zamieszkał w grobowcu na skraju rodzinnej wioski. Później dla uniknięcia rozgłosu przeniósł się w głąb pustyni, aby tam w ascezie i samotności szukać Boga. Wiele osób odwiedzało jego pustelnię. Jedni szukali rady mądrego pustelnika, inni pragnęli naśladować jego styl życia. Niektórzy osiedlali się w pobliżu. Powstawały pierwsze wspólnoty eremitów. Takie były początki życia zakonnego. Z biegiem lat, stuleci pojawiły się reguły i rozmaite formy organizacyjne.
Ideał życia pustelniczego od czasów Antoniego pozostaje jednak wciąż taki sam: odejście od świata, asceza, milczenie, adoracja, praca, poddanie się regule i przewodnikowi duchowemu. Słowem - rezygnacja z wielu dóbr doczesnych, po to, aby odnaleźć Dobro Najwyższe. „Jesteś największym mnichem całego wschodu” – ktoś kiedyś miał powiedzieć Antoniemu. Ten zaś odparł: „Tak, wiem, już mi to powiedział szatan”. Życie samotnego ascety zawsze jest bardzo trudne, wymagające, ciężkie. Mnich podlega różnorakim pokusom. Takie też było życie Antoniego. Nieustannie był atakowany przez szatana, który nawiedzał go w różnych postaciach. Pokusy pokonywał modlitwą i ascezą. Wedle tradycji uzdrawiał też ludzi i uwalniał z opętania.
Pustelnik odznaczał się wielką mądrością, a że nie był wykształcony, nazywano go „nauczonym przez Boga”. Prowadził przez jakiś czas korespondencję z cesarzem Konstantynem Wielkim i jego synami.
Mimo iż żył w odosobnieniu żywo interesował się sprawami Kościoła, a w chwilach trudnych opuszczał swoją pustelnię, by wesprzeć Kościół radą i pomocą. Można powiedzieć, że na pustynię zabrał ze sobą problemy ludzi i Kościoła. Tak było podczas prześladowań za cesarza Dioklecjana w 311 r., kiedy Antoni przybył do Aleksandrii i spotkał się z biskupem św. Aleksandrem. Tak było też w dwadzieścia lat później, kiedy znów przybył do Aleksandrii podczas szerzącej się herezji arianizmu, by wspierać prawowierny Kościół. Wówczas spotkał się Antoni ze św. Atanazym, późniejszym swoim biografem.
Antoni poświęcił wszystko, aby nic mu nie przeszkadzało w poszukiwaniu Boga. Stał się natchnieniem nie tylko dla swoich czasów. Pod wpływem Antoniego św. Augustyn zaczął wieść życie eremity. Wskazaniami Pustelnika inspirowały się również zakony żebracze.
Spoglądamy dziś na tego niezwykłego eremitę z perspektywy naszego zabiegania. „Czas to pieniądz” – mówimy. „Oszczędzajmy cenny czas!”. I jakoś tak, im bardziej go oszczędzamy, tym bardziej nam go brakuje. Im bardziej łapiemy tzw. Chwile tego życia codziennego, tym szybciej ucieka nam wieczność. Przywołując postać Antoniego, uczymy się od niego tego, co jest naprawdę ważne, a co możemy sobie darować. Antoni przez przykład życia, uczy nas opanowania siebie, swoich namiętności, tego jak wypełniać się Bogiem. „Czuwajcie i módlcie się!” – te słowa św. Antoni ciągle powtarzał. Kieruje je również do nas.
Niektórzy twierdzą, że pierwsi mnisi byli uciekinierami szukającymi na pustyni schronienia przed rzymskimi prześladowaniami. Inni uważają, że ruch monastyczny rozwinął się jako protest przeciwko spadkowi jakości życia chrześcijan po ustaniu rzymskich prześladowań. Ten drugi pogląd wydaje się bliższy prawdzie. Kiedy cesarz Konstantyn wydał w roku 313 edykt mediolański, chrześcijanie mogli wreszcie wyjść z podziemia. Z biegiem czasu chrześcijaństwo stawało się religią cieszącą się w cesarstwie znacznymi przywilejami.
Pojawiało się coraz więcej chrześcijan tylko z nazwy. Wiara potaniała, a nawet zaczęła się po ludzku opłacać. Życie pustelnicze było próbą przeciwstawienia się temu trendowi, było poszukiwaniem radykalnej gorliwości. Jako że czasy męczenników przeszły już do historii, ich miejsce stopniowo przejmowali mnisi. To oni stawali się "bożymi atletami" odrzucającymi bezpieczne, wygodne życie, aby stawiać czoła duchowi świata i wznieść się na wyżyny modlitwy.
Pokusa łatwego chrześcijaństwa – pokusa łatwej wiary, która niewiele kosztuje - jest wciąż żywa. Lekiem na tę pokusę jest pustynia. Warto powalczyć o jej skrawek pośrodku naszych ważnych spraw. Kto doświadczył pustyni, wraca z niej inny. Odróżnia fatamorganę od oazy, docenia smak wody, kawałka chleba. Wie, że wszystko jest darem. Tęskni za głębią, tęskni za Najwyższym Dobrem.
Odwiedza nas 10 gości oraz 0 użytkowników.